Dziś totalne leniuchowanie. Czasami tak trzeba. Wybieramy się na wycieczkę na Cayo Blanco. Pierwsza rajska wyspa, na której będziemy. Na folderach wyglądało bajecznie... zobaczymy jak w rzeczywistości.
Wsiadamy na niewielki katamaran i ruszamy w drogę. Oczywiście rum leje się litrami, piwo, napoje, czego dusza zapragnie. Oprócz nas nie ma innych Polaków, za to mnóstwo Niemców i Rosjan.
Foldery nie kłamią. Jest cudownie, pięknie, chyba nigdy wcześniej nie widzieliśmy takich widoków. W końcu docieramy do "basenu z delfinami", który usytuowany jest w połowie drogi na wyspę. Jupi... będziemy pływać z delfinami, moje, nasze marzenie z dziecństwa się spełnia. Jest bosko. Delfiny są cudowne. Po wspólnym pływaniu możemy zrobic sobie razem zdjęcie - pamiątka na całe życie - bierzemy!!!
Czas mija strasznie szybko. Wsiadamy na katamaran i ruszamy w dalszą drogę. W końcu dopływamy na wyspę. Jest piękna. Byłaby piękniejsza gdyby nie tysiące turystów. No cóż. Zjadamy obiad i idziemy wzdłuż plaży, tam gdzie nikogo innego nie ma. Chwila spokoju. Można się zrelaksować na maksa w tym otoczeniu. Błękit nieba, lazurowe morze, biały piasek, słońce... i rum :) niczego więcej nam nie trzeba!